wtorek, 25 lipca 2017

Recenzja: Zoeva Cocoa Blend

N
o cóż, troszkę mnie tutaj nie było, jednak dzisiaj chcę Wam to wynagrodzić tym o to postem. Jako, że od marca jestem posiadaczką paletki Cocoa Blend od Zoevy, sądzę, że przyszedł wreszcie czas na jej recenzję.

Mądrości producenta: Paleta cieni do powiek marki Zoeva o nazwie Cocoa Blend, to paleta zawierająca 10 mocno napigmentowanych cieni. Każdy z nich zawiera 1,5 g. Cienie Zoeva są łatwe w aplikacji, nie osypują się, utrzymują się na powiece przez cały dzień. Paleta inspirowana pudełkiem czekoladek.
I moje mądrości:
Paletka Cocoa Blend jest dostępna m.in. w Minti Shopie i kosztuje około 90 złotych. Za tą cenę dostajemy 10 cieni o pełnym przekroju wykończeń, włożone w przepiękne, tekturowe, ale i solidne opakowanie.

Bitter Start- To matowy, nieco mleczny cień. Dużo cieni jego typu ma tendencje do pylenia się, jednak on tego nie robi. Używam go w niemal każdym makijażu, najczęściej pod łuk brwiowy, w wewnętrzny kącik oka oraz aby nieco „wyczyścić” cały makijaż.

Sweeter End- Jest to cień, do którego na początku miałam dość mieszane uczucia, głównie przez (moim zdaniem) delikatnie gorszą pigmentacje od reszty, jednak po jakimś czasie go pokochałam. Ma on cudowny kolor chłodnego pudrowego różu, który opalizuje lekko na złoto, bowiem jest to cień satynowy.
Warm Notes- Ten cień określam mianem foliowego. Ma przecudowny, wiśniowy kolor opalizujący na coś w rodzaju fuksji. Tego typu cienie osobiście wolę nakładać palcem, gdyż wtedy ładniej „wybijają” się na tle innych oraz zyskują lepszą pigmentacje.

Pure Genanche- niesamowity, foliowy cień, którego pigmentacja powala na kolana. Zaryzykuje nawet stwierdzenie, że jest to najpiękniejszy, złoty cień do powiek, jaki kiedykolwiek widziałam. Jego ogromną zaletą jest również to, że wpada on lekko w bardzo modny odcień Rose Gold.

Substitute for love- Jeśli miałabym wybrać mój najukochańszy cień z całej paletki, jest to niewątpliwie ten. Przepiękny, pomarańczowy mat z delikatnymi, złotymi drobinkami, który idealnie komponuje się z moimi niebieskimi oczami.

Freshly Toasted- Jest to ceglany, matowy cień, również świetnie nadający się do niebieskich lub szarych oczu.

Subtle Blend- Jest to propozycja bez wątpienia błyszcząca, jednak o wiele mniej krzykliwa niż na przykład Warm Notes. Jest bardziej stonowana, nadająca się do codziennych makijaży. Jej kolor to stare złoto, które ma w sobie jasne nuty brązu i wygląda bardzo szlachetnie.

Beans are white- Przyznam szczerze, że jest to jeden z najrzadziej używanych przeze mnie cieni w paletce, ale tylko dlatego, że nie przepadam za ciemnymi i ciężkimi kolorami w makijażu. Na zdjęciach cień ten może wydawać się czarny, jednak w rzeczywistości jest to bardzo ciemny, matowy brąz. Jest on bardzo dobrze napigmentowany, więc z powodzeniem można go stosować w makijażach smoky eyes oraz robić nim kreskę.

Infusion- Jest to chyba najbardziej oryginalny cień z całej paletki. Jest on czarnym matem, który posiada bardzo rzucające się w oczy złote drobiny.

Delicate Acidity- Ostatni cień w palecie ma kolor zgaszonego, chłodnego fioletu o lekko szarym zabarwieniu, a jego formuła jest satynowa.


Jeżeli chodzi o jakość cieni, to naprawdę, jest ona bez zarzutu! Nałożone na bazę trzymają się bez problemu cały dzień, nie osypują się, a ich blendowanie oraz nakładanie to sama przyjemność. Uważam, że produkt ten spełnia wszystkie obietnice producenta dotyczące jego jakości.


Podsumowując, paletka ta jest świetna! Za stosunkowo niską cenę otrzymujemy jakość, którą możemy porównać nawet z trzykrotnie droższymi produktami. Będzie ona idealna dla osób w każdym zakresie zaawansowania w makijażu, ponieważ dzięki uniwersalnym, oraz różniącym się od siebie kolorom cieni możemy wyczarować przy jej pomocy dosłownie każdy makijaż. Osobiście, jest to moja pierwsza paletka o Zoevy, ale zostałam tak pozytywnie zaskoczona, że na pewno skuszę się na więcej ;)

A.

wtorek, 9 maja 2017

Recenzja: Wibo Pro Contour Palette

J
ak zapewne wszyscy wiecie  niedawno zakończyła się sławna promocja -49%/ -55% w Rossmannie. Jako, że uwielbiam testować sama zrobiłam na niej dość duże zakupy, więc mam sporo produktów do recenzowania. Jeśli chodzi o tę paletę, jest to stosunkowa nowość od Wibo, więc nie przeczytacie o niej za wiele recenzji. Czy rzeczywiście jest warta uwagi? Dowiecie się w dalszej części posta.



Mądrości producenta:
‘’Zestaw zawiera kremowe podkłady, które nadadzą skórze gładkości i zakryją niedoskonałości. Podkłady posiadają bardzo dobrą pigmentację i łatwo się blendują, dzięki temu konturowanie jest trwałe i wyraźne. Prasowany róż i bronzer, zawarty w palecie podkreśli i wykończy efekt kontouring, natomiast transparentny fikser utrwali i zmatowi cerę.
Przy pomocy palety Pro Contour stworzysz iluzje idealnych kości policzkowych, kształtu nosa, złagodzisz linię żuchwy, kierując się zasadą – ciemny odcień chowa i zmniejsza, natomiast jasny powiększa i uwypukla można nadać wyrazistych kształtów swoim rysom twarzy’’

I moje mądrości:
Paleta ta kosztuje w Rossmannie 46,99zł, a właściwie tyle kosztowała podczas promocji -49%, a że Rossmann ma tendencje do podnoszenia cen przed nią, jestem pewna, że jej cena jeszcze spadnie o około 8-10 złotych. Są dwie wersje produktu, Light, którą posiadam, oraz Dark, jednak w praktyce różnią się one tylko odcieniem prasowanego różu. Do samej paletki mamy dołączony mini- poradnik, który pokazuje w jaki sposób konturować dany rodzaj twarzy, co dla osób początkujących może być przydatne. Zestaw posiada 6 produktów- 3 kremowe oraz 3 prasowane.



Jeśli o produkty kremowe chodzi, mamy tutaj: Banana Cream, High Cream oraz Hide Cream. Dwa pierwsze są nazwane przez producenta ‘’kremowymi podkładami”, z czego pierwszemu przypisuje on właściwości rozjaśniania, a drugiemu rozświetlania. W praktyce ten drugi nie ma żadnych właściwości rozświetlających, a oba służą do rozjaśniania. Oba sprawdzają się również bardzo dobrze jako korektory/ kamuflaże. Jeśli zaś mowa o Hide Cream, ma być on kremowym bronzerem, jednak jego odcień uważam za maksymalnie nietrafiony. Jest on bardzo ciepły i wręcz rudo- pomarańczowy. Próbowałam używać go na milion sposobów, ale niestety, na mojej neutralnej odcieniem skórze nie sprawdza się on nawet do przyciemniania linii włosów. Jednak muszę przyznać, że ze wszystkimi trzema produktami cudownie się pracuje. Są one bardzo kremowe i świetnie napigmentowane, a konsystencją przypominają wręcz masełko.

Od lewej: Hide Cream, High Cream, Banana Cream, Ecstasy Blusher, Fixing Powder, Choco Powder

Dalej, paleta zawiera produkty prasowane, które również uważam za świetne. Na początku mamy Ecstasy Blusher, czyli róż o takiej samej nazwie, jak bardzo dobry produkt tej samej firmy, mocno inspirowany kultowym już różem „Orgasm” z Narsa. W kolorze, jest praktycznie taki sam, jak pojedynczy róż Ecstasy, czyli taki, jaki lubię- w chłodnym, różowym odcieniu opalizującym na złoto, jednak ten z zestawu ma tego złota w sobie nieco mniej. Jest on średnio napigmentowany,  co wbrew pozorom jest plusem, bowiem nie da się zrobić nim efektu „rosyjskiej matrioszki”. Następnie mamy transparentny puder (Fixing Powder), który według mnie, swoim poziomem matu oraz trwałością, przypomina bardzo mocno Stay Matte z Rimmela, zatem moim zdaniem jest on dość dobry. Ostatnim produktem jest bronzer (Choco Power), który jest moim absolutnym hitem. Ma on świetny, neutralny odcień oraz bardzo dobrą pigmentację, o wiele lepszą niż na przykład popularny bronzer z KOBO. Przyjemnie się go nakłada i blenduję, a jego trwałość jest naprawdę zachwycająca.

Podsumowując, uważam, że paleta jest świetna, więc z czystym sumieniem mogę ją polecić ;). Na tę chwilę mamy niestety bardzo mały wybór drogeryjnych, kremowych palet do konturowania, jednak ta jest naprawdę godna uwagi.
A może miałyście tą paletę?
Jakie macie o niej zdanie?

A.

piątek, 24 marca 2017

Sorbet malinowo- kokosowy z nasionami chia

O
d kiedy przeszłam na Laktowegetarianizm w moim jadłospisie pojawiła się bardzo duża liczba wszelkich wariacji owocowych, takich jak na przykład znane i kochane smothie. Dzisiaj chciałabym podzielić się z Wami jednym z moich autorskich przepisów na doskonałe oraz przepyszne owocowe danie.

Potrzebujemy:
-1,5 szklanki mrożonych malin
-3 łyżek mleka kokosowego
-1 banana
-1 łyżeczkę nasion chia
-1 łyżeczkę płatków owsianych
Przepis:
Do naczynia wrzucam maliny. Dodaję mleka i blenduję na wysokich obrotach do czasu, aż masa będzie gładka. Jeśli lubicie kawałki owoców w deserach, możecie w tym momencie wrzucić do sorbetu około garść przekrojonych na pół malin. Masę przekładam do głębokiego talerza. Banana kroję na cienkie plasterki, a następnie układam na powierzchni sorbetu. Całość posypuję płatkami owsianymi oraz nasionami chia. Deser należy podawać od razu po przygotowaniu.

                                                                                                            Smacznego!
                                                                                                                              A. 

niedziela, 12 marca 2017

Wegańskie ciasto czekoladowe

Od pewnego czasu jestem na diecie Laktowegetariańskiej (dieta podobna do weganizmu, za wyjątkiem tego, iż w Laktowegetarianizmie dopuszczony jest nabiał). Jak powszechnie wiadomo, do większości ciast dodawane są jajka i inne produkty pochodzenia zwierzęcego, jednak nie we wszystkich je znajdziemy. Dzisiaj pokażę Wam, jak przygotować kompletnie wegańskie, a przy okazji przepyszne i zaspokajające ochotę na słodkości ciasto czekoladowe.
Potrzebujemy:
1. Do ciasta
-1,5 szklanki kaszy jaglanej
-3 szklanki mleka (roślinnego bądź krowiego)
-2 tabliczki czekolady (mlecznej albo deserowej)
-1 szklanka suszonych daktyli
-2 małe banany lub jeden duży
-3 łyżki kakao
-3 łyżki oleju
2. Do polewy/ sosu
-szklanka mrożonych owoców (ja używam malin, truskawek i borówek)
-5 łyżek mleka roślinnego
-opcjonalnie 2 łyżki cukru


Przepis:

Kaszę jaglaną zalewamy mlekiem i gotujemy na małym ogniu do momentu, aż wchłonie ona cały płyn. Pod koniec gotowania dodajemy czekolady i mieszamy. Gdy czekolady rozpuszczą się oraz zmieszają z kaszą, zdejmujemy garnek z ognia i blendujemy całość na gładką masę.
Do innego naczynia wsypujemy wcześniej pokrojone suszone daktyle, dodajemy kilka łyżek mleka roślinnego i blendujemy. Następnie dokładamy kakao, olej, banany i znów miksujemy wszystko blenderem. Gdy uzyskamy gładki krem, przelewamy go do kaszy z czekoladą i znów łączymy wszystko za pomocą blendera.
Tortownice smarujemy olejem z niewielkim dodatkiem kakaa i nakładamy ciasto. Pieczemy w temperaturze 190 stopni przez około 30 minut. Po tym czasie zostawimy ciasto do ostygnięcia, a następnie wkładamy do lodówki, ponieważ najlepiej smakuje ono schłodzone.


Sos: Mix mrożonych owoców zostawiamy do rozmrożenia, truskawki kroimy. Całość wsypujemy do wysokiego naczynia, dodajemy mleko, opcjonalnie cukier i blendujemy. Sos trzymamy w lodówce i polewamy nim ciasto bezpośrednio przed podaniem.

Smacznego :)
A.

czwartek, 9 lutego 2017

Jak kupować tanio kosmetyki?

Nie jest niczym niezwykłym, że każdy z nas lubi sobie zaoszczędzić i wydać mniej pieniędzy niż normalnie. Jeśli tak jak ja, jesteście uzależnione od testowania i kupowania kosmetyków, zapewne wielokrotnie wytrzeszczałyście oczy uświadamiając sobie, ile wydałyście na kosmetyki w ostatnim miesiącu. Po latach praktyki i uczeniu się na własnych błędach jestem w stanie wypunktować Wam kilka lifehacków, które pomogą Wam kupować kosmetyki o wiele taniej. Przeczytacie o nich w dalszej części posta.

1. Starajcie się rezygnować ze stacjonarnych drogerii na rzecz drogerii internetowych. Jeśli porównałybyście ceny losowych kosmetyków w drogeriach stacjonarnych z tymi z drogerii internetowych, nie mogłybyście wyjść z podziwu jakie ogromne różnice widać w cenach. Na szczęście nie musicie tego robić, bo specjalnie dla Was przygotowałam mały research, w którym porównałam ceny pięciu popularnych, drogeryjnych kosmetyków. Zerknijcie teraz, jak przedstawiają się różnice w cenach między popularną drogerią na literę R., a jednym z bardziej znanych sklepów internetowych na literę C.

1. Bourjois, Rouge Edition Velvet:
-cena w drogerii R.: 55.99 zł
-cena w drogerii internetowej.: 32.90 zł
Różnica: 23.09 zł
2. L'Oreal Volume Million Lashes Mascara
-cena w drogerii R.: 44.99 zł
-cena w drogerii internetowej.: 25.90 zł
Różnica: 19.09 zł
3. Maybelline The Nudes Eyeshadow Palette
-cena w drogerii R.: 55.59 zł
-cena w drogerii internetowej.: 29.90 zł
Różnica: 25.69 zł
4. Maybelline Lash Sensational Mascara
-cena w drogerii R.: 36.99 zł
-cena w drogerii internetowej.: 19.99 zł
Różnica: 17 zł
5. Revlon, Colorstay do cery tłustej i mieszanej

-cena w
drogerii R.: 69.99 zł
cena w drogerii internetowej.: 29.90 zł
Różnica: 40.09 zł (!!!)
Niektórzy mogą zarzucić mi, że nie uwzględniam ceny przesyłki, a z nią sprawa nie wygląda tak kolorowo. Uważam jednak, że koszty przesyłki nie są zbyt duże (od około 5 zł) wobec tego, że możemy zaoszczędzić niemal 40 zł na przykładowym, zwykłym podkładzie. Po za tym, wiele drogerii od około 150 zł ma darmową wysyłkę, więc jeśli tak jak ja zamierzacie robić zamówienia rzadkie, ale duże, bardzo Wam się to opłaci.

2. Nie dajcie się zwieść wielkim promocjom w drogeriach stacjonarnych. Skoro już uczepiłam się tej biednej drogerii R. to i tym razem wezmę ją za przykład. Dwa razy do roku organizuje ona bowiem słynną promocje "-49%", która zawsze przyciąga do siebie tłumy. Ja również w kilku takich uczestniczyłam, jednak już teraz wolę sobie odpuścić. Przed ostatnią promocją zaobserwowałam, że na około tydzień przed rozpoczęciem promocji, ceny całej kolorówki magicznie poszybowały o ok. 10%. Nagle pomadka za 54 złote była warta 60, paletka cieni za 32 zł- 36. Wybierając się na takiej promocje pamiętajmy, że drogerie nic nie robią dla nas charytatywnie. Biorąc pod uwagę fakt, jak wiele osób przyciągają tego typu promocje, zysk z nich zwróci się firmom kilkukrotnie. Mało tego zerkając na ceny w drogeriach internetowych można zauważyć, że ceny regularne są o wiele niższe niż te na -"-49%".


3. Poszukajcie kosmetyków w supermarketach. Nie chodzi mi o supermarkety międzynarodowych koncernów, ale o mniej popularne, acz dobrze zaopatrzone markety niezrzeszone siecią. Bardzo często można w nich znaleźć produkty popularnych marek drogeryjnych, takich jak Maybelline czy Max Factor lub czasem nawet całe szafy marek kosmetycznych, w marketach często są to szafy Ingrid. Ceny są w takich miejscach podobne lub delikatnie wyższe niż w drogeriach internetowych.
Czy macie jakieś swoje lifehacki na kupowanie kosmetyków?
Co sądzicie o moich?
A.

poniedziałek, 6 lutego 2017

Recenzja: Lovely Extra Lasting

Jestem ogromną fanką matowych, płynnych pomadek. Jako, że na rynku mamy ogromy wybór tych produktów wciąż staram się szukać coraz to lepszych rozwiązań i na bieżąco je recenzować. Dzisiaj przyszła pora na moją opinię o pomadkach Extra Lasting od Lovely.

Moje pierwsze zetknięcie z tym produktem nastąpiło zupełnie przypadkowo. Dostałam wówczas od znajomego z Niemiec zestaw kilkunastu proszków w różnych odcieniach służących do zmieniania kolorów produktów do ust. Bardzo chciałam przetestować, jak zachowałyby się właśnie w parze z matową płynną pomadką. Odwiedziłam więc Rossmann postanawiając, że najlepiej będzie przetestować proszki na bardzo taniej pomadce. Tymże sposobem wpadła w moje ręce pomadka z Lovely za niecałe 10 złotych.
Wybrałam odcień nr. 4. W pierwotnej wersji był to chłodny, pudrowy róż, który moim zdaniem miał naprawdę duży potencjał na bycie pięknym kolorem, jednak na moich ustach był zupełnie niewidoczny. Dodałam do niego trochę ciemno-fioletowego, podbitego chłodnymi tonami proszku oraz nieco szarawego fioletu. Kolor według mnie wyszedł ładny, bardzo oryginalny i ciężki do opisania. Jest to odcień chłodny, dość jasny, lekko liliowy z delikatnie szarymi tonami. Po jakimś czasie dokupiłam również odcień nr.5, który kolorem bardzo mocno przypomina POSIE K od Kylie Cosmetics lub Million Dollar Lips nr.1 od Wibo. Jest to ciemny, podbity fioletowymi tonami chłodny róż.
Moim zdaniem wizualnie produkt wypada bardzo dobrze. Podoba mi się nieprzekombinowana stylistyka i klasyczny kształt pomadki. Przy okazji muszę powiedzieć tutaj o zapachu, który w tym produkcie bardzo przypadł mi do gustu. Jest on bardzo słodki, lekko owocowy i kojarzy mi się z rozpuszczalnymi gumami z czasów dzieciństwa, jednak jeśli Wam nie podpasuje to nie ma się czym martwić, bowiem na ustach nie jest on wyczuwalny.
Nie jestem zbytnio zadowolona z wielkości aplikatora i szczerze uważam, że powinien być on nieco krótszy.
Pomadka ma konsystencje nieco inną niż większość podobnych produktów, jest ona cięższa i bardziej kremowo-żelowa, jednak bardzo łatwo rozprowadza się ją po ustach. Trzeba uważać, bowiem bardzo łatwo skumulować w niej warstwy i stworzyć nieprzyjemny efekt skorupy. Trwałość produktu jest podobna lub nieco gorsza niż Million Dollar Lips od Wibo, bowiem u mnie na ustach bez jedzenia wytrzymuje on około 4 godziny, potem zaczyna znikać i ''zjadać się'' od środka ust. Pomadka przez pierwsze 3-4 minuty lekko skleja usta i robi je lepkie, jednak potem, gdy zastyga na pełen mat uczucie lepkości znika. Szminka jeszcze nigdy nie zważyła mi się na ustach, choć zawsze po około 4-5 godzinach malowałam usta od nowa. Nigdy nie zauważyłam jakiegoś przesuszenia ust, mogę wręcz powiedzieć, że nie były one przesuszone w ogóle.
Podsumowując,uważam, że pomadka jest naprawdę świetna! Bardzo gorąco polecam Wam ją przetestować, szczególnie, że cena i odcienie są naprawdę bardzo kuszące.
  A może miałyście te pomadki?
Jakie macie o nich zdanie?
A.

piątek, 27 stycznia 2017

Recenzja: Wibo- Neutral eyeshadow palette

Jak powszechnie wiadomo, obecnie panuje wielki szał na paletki o neutralnych oraz ciepłych barwach. Chciałam przekonać się, jak jakościowo wypada jedna z drogeryjnych paletek wpisująca się w obecne trendy, padło właśnie na paletkę Wibo. Kolory według mnie są naprawdę dobrze dobrane, jednak jak paletka ta wypada jakościowo? Dowiecie się w dalszej części posta.
Mądrości producenta: ,,Uniwersalna paleta cieni w naturalnych odcieniach ziemi. 15 kultowych kolorów dla każdego typu urody. Od matowych jasnych kolorów, rozświetlających w tej samej gamie, po czernie, grafity i brązy matowe i rozświetlające. Wszystkie niezbędne cienie zgromadzone w jednej palecie. Idealne do wykonania naturalnego dziennego makijażu jak i wieczorowego smoky eye. Wysoka jakość cieni o idealnie gładkiej powierzchni. Kolory zapewniają wyjątkowe odcienie, idealne krycie i wyjątkową trwałość."

Moje mądrości: Na samym początku powiem, że może się czepiam, ale moja literacka pasja nie pozwala mi nie powiedzieć o fatalnie napisanym opisie produktu. Winą są tutaj zdania, które przypominają bardziej jakieś kwadratowe hasła, ale nie jest to najważniejsze.
Paleta zawiera 7 cieni metalicznych oraz 8 matowych. Kolory są naprawdę dobrze skomponowane, jednak nie wiecie jak długo musiałam się namachać, aby kolory, a zwłaszcza matowe były tak widoczne, jak na zdjęciu. Cienie są niestety dość suche, przez co okropnie się kruszą. Jest to dość poważna wada, bowiem ciągnie za sobą dwie następne. Skoro cienie mają słabą pigmentacje, są suche oraz się kruszą, oczywiste jest, że okropnie się osypują, a blendowanie jest praktycznie niemożliwe. Sama trwałość cieni z uwagi na ich osypywanie również nie zachwyca, u mnie utrzymywały się ok. 4 godziny.
Na zdjęciu widać, jak bardzo pokruszone są cienie, w których pobrudzona jest z resztą cała paletka. Jeśli chodzi o sam jej wygląd i wykonanie, uważam, że jest bardzo na plus. Mamy tutaj do czynienia z opakowaniem tekturowym, jednak jest ono naprawdę twarde oraz wygląda na solidne. W tekturowych paletkach najczęściej nie znajdziemy lusterka, jednak tutaj znalazło się na nie miejsce, co również jest na plus. Dodatkowo bardzo lubię, gdy nazwy cieni są umiejscowione na paletce, a nie, jak na przykład w przypadku palet z Makeup Revolution na przezroczystej karteczce, którą bardzo łatwo zgubić.

Podsumowując: Uważam, że paletka robi bardzo dobre wrażenie wizualne, jednak jakość jest według mnie zbyt słaba, dość adekwatna do ceny ok. 30 złotych. Sądze jednak, że warto dołożyć kilkanaście złoty i zakupić jedną z czekoladowych palet Makeup Revolution, których jakość leży na absolutnie wysokim poziomie, a ich recenzja pojawi się niebawem.
Miałyście tę paletkę?
Jakie macie o niej zdanie?
A.